1. Czym jest oscylator stochastyczny?
Analitycy techniczni na co dzień, bez zastanowienia, używają tzw. oscylatora stochastycznego. My się jednak przyjrzymy bardziej szczegółowo znaczeniu tego narzędzia. Najpierw poznamy definicję słów tworzących tę nazwę.
Oscylator - układ fiz. (mech., elektr.), wykonujący drgania wokół położenia równowagi trwałej(http://encyklopedia.pwn.pl)
Proces stochastyczny - rodzina zmiennych losowych określonych na pewnej przestrzeni probabilistycznej o wartościach w pewnej przestrzeni mierzalnej (op. cit. http://pl.wikipedia.org/wiki/Proces_stochastyczny).
Tak więc, oscylator stochastyczny (Stochastic - STS) jest narzędziem wykrywającym losowe wahania zmiennej wokół poziomu równowagi.
Na marginesie dodam, że niestety w analizie technicznej tworzone są pojęcia mieszające się ze sobą, które stają się pogmatwane. Na przykład J.J. Murphy w "Analizie technicznej rynków finansowych" dokładnie omawia różne typy oscylatorów i jednym z nich jest oscylator stochastyczny. Jest dla mnie nieporozumieniem nazywanie jednego oscylatora stochastycznym a innych nie. W zasadzie wszystkie oscylatory analizy technicznej są stochastyczne, gdyż analiza techniczna opiera się na statystyce. Kogo bowiem obchodzi, że jakiś autor nazwał swój wskaźnik tak a nie inaczej? Gdyby tak miało być w matematyce, to ta dziedzina kompletnie by się załamała pod ciężarem niejednolitości i niejednoznaczności. Analiza techniczna w obecnej formie jest zdecydowanie niedoskonała. Paradoksalnie właśnie przez to ma wielu zwolenników, bo przecież każdy wskaźnik może być interpretowany na własny sposób.
"Wskaźnik STS bazuje na spostrzeżeniu, że podczas trendów wzrostowych ceny zamknięcia kształtują się na ogół blisko górnej granicy swych wahań, zaś w trendach spadkowych zbliżają się do dolnej granicy tego zakresu. W tym oscylatorze używa się dwóch linii- %K i %D." (http://pl.wikipedia.org/wiki/Oscylator_stochastyczny).
Wzór na linię %K:
Murphy za x wstawia 14.
%D to 3-okresowa średnia linii %K
2. Interpretacja
Interpretacja pozostaje podobna jak w przypadku RSI: stosuje się zarówno pojęcie poziomu wykupienia/wyprzedania, jak i dywergencji. Zauważmy, że gdy ostatnia cena zamknięcia będzie się zbliżać do maksimum, ułamek będzie dążył do 1 (100%). Gdy cena będzie się zbliżać do minimum, ułamek będzie dążył do 0. Za poziom wykupienia najczęściej bierze się 80, za poziom wyprzedania 20. Większy zasięg poziomów niż dla RSI wynika z tego, że STS jest zbyt wrażliwy na zmiany, co wynika z jego konstrukcji.
Ponadto w interpretacji uwzględnia się dodatkowo linię %D, czego nie ma w metodzie RSI; Murphy pisze nawet, że %D jest ważniejsza od %K. Jeśli została utworzona dywergencja pomiędzy ceną akcji a linią %D (tzn. cena akcji i %D średnio rzecz biorąc zachowują się przeciwnie), wówczas "sygnał kupna lub sprzedaży pojawia się w chwili, gdy szybsza linia K przecina wolniejszą linię D" (J.J. Murphy, ibidem, s. 216).
3. Różnica pomiędzy STS a RSI
Różnica pomiędzy STS a RSI polega po pierwsze na tym, że we wzorze STS występują nie zmiany ceny, ale jej konkretne wartości: ostatnia cena zamknięcia, najniższa i najwyższa cena w danym okresie. Dlatego właśnie zakres wahań jest przedstawiony jako różnica zmiennych (tutaj cen) a nie suma (zmian cen), co było słuszne dla RSI. Po drugie %K w przeciwieństwie do RSI nie opiera się w ogóle na średnich, co znaczy przyjęcie założenia, że same ceny mają wpływ na przyszłość. RSI okazuje się bardziej stochastyczny niż STS!
4. Czy to ma sens?
Aby rozwiązać powyższy problem, w metodzie STS stosuje się uśrednioną linię %K, czyli %D, choć ta ostatnia to nic innego jak wygładzenie linii %K. W końcu łączy się obydwie linie - jeżeli K przecina od dołu rosnącą linię D, możemy się spodziewać zwyżki kursu, jeśli K przecina od góry opadającą D - zniżki. W tej konstrukcji nie ma niczego zaczarowanego. W analizie technicznej uznaje się, że jeśli szybszy wskaźnik przecina w danym kierunku wolniejszy, to znaczy, że powstaje lub umacnia się dany trend. Przyjmuje się konwencję, że, statystycznie rzecz biorąc, jeśli wolniejsza średnia wskaźnika podąża w danym kierunku, a sam wskaźnik ją przecina, to znaczy, że sam "chce iść" w tym kierunku (coś na zasadzie siły bezwładności). Należy jednak pamiętać, że wszelkie określenia, jak "chce iść" są personifikacją stworzoną dla potrzeb intuicyjnego zrozumienia zagadnień, które w rzeczywistości są suchą analizą statystyczną.
Czysty statystyk prawdopodobnie pogardziłby STS i jego interpretacją. Co to za proces stochastyczny, który przyjmuje za wiarygodne konkretne wartości zmiennej losowej? Linia %D nieco poprawia tę sytuację, ale przecież w interpretacji K ma przebijać D. Z drugiej strony o punkcie przebicia linii D przez K można myśleć nie jak o faktycznym punkcie, od którego umacnia się trend, lecz jak o pewnej reprezentacji umacniania się trendu.
Wspomnę tutaj o Tharpie i jego bardzo znanej książce "Giełda, wolność i pieniądze. Poradnik spekulanta". Tharp na początku swojej książki przedstawia obciążenia oceny sytuacji rynkowej, czyli heurystyki. Temat heurystyk jest długi i wkrótce go poruszę. Jedną z heurystyk jest złudzenie reprezentacji. "Ludzie zakładają, że, gdy coś ma reprezentować coś innego, jest ono w rzeczywistości tym, co reprezentuje".
Musimy więc zdystansować się do wiedzy, którą wtłaczają nam do głowy podręczniki analizy technicznej. Punkt przecięcia D i K powinien nas informować, że kurs akcji, indeks znajduje się w pewnym obszarze "prowzrostowym" ("prospadkowym"), to znaczy mającym tendencję do wzrostu (spadku). Tendencja wiąże się z pojęciem prawdopodobieństwa. Jeśli częstości historyczne wskazują na powtarzalność określonych schematów, prawdopodobieństwo ich pojawienia się wzrasta. Identycznie powinniśmy odnosić się do analogicznych postulatów AT, na przykład kiedy rosnący (spadający) kurs akcji przebija rosnącą (spadającą) średnią 15, 30 i 45-dniową, co winno świadczyć o formowaniu/wzmacnianiu trendu.
5. Podsumowanie.
STS stanowi narzędzie, które informuje o oscylacjach kursu pomiędzy poziomem minimum a maksimum danego okresu. Składa się z dwóch linii: %K oraz jej średniej %D. Teoretycznie %K jest gorsze od RSI, gdyż jego konstrukcja opiera się na dwóch skrajnych wartościach ceny w pewnym okresie, co może prowadzić do wielu błędnych sygnałów. Istnienie trendów samo w sobie kreuje kolejne maksima albo minima. Mało sugestywne jest więc założenie, że dwie skrajne wartości ceny z niedalekiej przeszłości będą mieć znaczenie dla fluktuacji w niedalekiej przyszłości, gdy trwa trend. Mimo wszystko, jeśli wielu uczestników używa tego narzędzia, może zadziałać na zasadzie samospełniającej się przepowiedni. Z pewnością STS pomocny może być w sytuacji, gdy trend jest horyzontalny. Należy również dodać, że dość przekonująca jest uśredniona linia K, czyli D, która może zastępować wstęgę Bollingera.
sobota, 27 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie wiem dlaczego zestawiasz ze sobą RSI i STS. Przecież używa się ich w skrajnie różnych sytuacjach. Spójrz, proszę:
OdpowiedzUsuńRSI bazuje na EMA. W sumie dostaniemy ten wskaźnik wyłącznie dzieląc (odejmując) kurs od EMA {reszta wzoru RSI to tylko wtłoczenie go w ramy 0-100}. RSI to odległość od średniej.
STS działa na odwrót. Nie ukazuje odległości od wartości średniej, a od wartości zupełnie odmiennych - mianowicie ekstremalnych (min. i max) - nie wierzę, że dałeś się zmylić tą ramą 0-100 - przecież one wskazują zupełnie inne "odległości"!
Co z tego wynika?
Ano tyle, że tworząc STS (lub jego uproszczoną wersję, czyli %R) "ufamy" w naszą wiedzę o w miarę stałym max i min w danym czasie, czyli "ufamy" w... trend horyzontalny.
Natomiast konstruując RSI (czyli badając odchylenie kursu od EMA, czyli niejako kąt nachylenia EMA, czyli siłę trendu) - ufamy w tenże trend.
STS nie stosuje się w trendach - z powodu zmienności min i maks staje się on wtedy bezużyteczny. A RSI nie stosuje się w trwałym "horyzoncie" - bo wtedy jego wskazania będą oscylować wokół wartości 50, czyli wokół średniej, czyli nie powiedzą nam nic.
pozdrawiam, Snake