poniedziałek, 28 lutego 2022

Napad Rosji na Ukrainę nie powinien być szokiem dla inwestorów

Krótki komentarz do wpisu z 26 lutego bloggera Podtwórca:

Życie jest przewrotne. Do samego końca żyłem iluzją, że Rosja nie zacznie pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Że jakoś to będzie: uznają "niepodległość" Donbasu, obstawią armią i będą jak w Gruzji używać "republiki" do destabilizowania sąsiada. Jeszcze w środę wieczorem napisałem, że na giełdzie wchodzimy w fazę kapitulacji, więc teoretycznie powinienem spodziewać się czegoś grubszego. A jednak rano na wieść o agresji zamurowało mnie, jak większość świata


Rzeczywiście większość świata była zszokowana, jedna z polskich chyba dziennikarek stwierdziła, że nie wierzy w to, że ktoś przewidywał, że dojdzie do takiej agresji. Jest to zdumiewająca pewność siebie - dokładnie ta sama, która nie pozwalała na myśl, że Rosjanie zaatakują. Przecież dzień w dzień byliśmy bombardowani wręcz komunikatami z USA, że za chwilę może dojść do tej inwazji. Mało tego, jeszcze w grudniu 2021 prezydent Ukrainy ostrzegał, że Rosja zaatakuje w styczniu lub lutym jego kraj. Dwa dni przed atakiem USA wprost zapowiedziały, że w ciągu następnych kilku dni Rosja przejmie - wg swoich planów - Kijów  i wprowadzi siłą swoje rządy. Wszystko było przewidywane prze wiele tygodni! Po czymś takim RACJONALNY człowiek powinien chociaż przygotować się mentalnie, nastawić się, że może naprawdę dojść w końcu do zbrojnej napaści. Nie oznaczało to bycia pewnym - bo nikt oprócz Rosjan nie był. Ale twierdzenie, że nikt nie przewidywał, a nawet doznanie szoku jest po prostu zwykłym lekceważeniem rzeczywistości i ignorancją na niepokojące informacje.

Może właśnie dlatego, że nie byłem zszokowany, napisałem w dniu rozpoczęcia inwazji 2 wpisy czysto giełdowe: Ropa blisko szczytu? oraz ... a WIG blisko dołka? (niektórym mogły one nawet wydać się nie na miejscu w takim dniu, no trudno). 

Dlatego lepiej nie przyznawać się, że jest / było się zszokowanym czy nawet zaskoczonym. NIE MA TU ŻADNEGO ZASKOCZENIA. Wystarczy przeanalizować na sucho informacje pojawiające się przed wojną. 

Jedynie co dobre, to to, że dostaliśmy w sumie kolejny dowód, że ludzie nie są racjonalni, nie potrafią prawidłowo oceniać sytuacji - i ci bardziej racjonalni mogą to wykorzystywać, oczywiście także na rynkach. Powtarzam jednak, że nie chodzi o to by być nadmiernie pewnym siebie, bo nikt nie miał 100% pewności, że to się stanie. Chodzi tylko o branie tego pod uwagę, tak by uniknąć właśnie szoku, w którym obecnie pogrążony jest cały świat. I oczywiście nie można mylić szoku ze zmartwieniem, poczuciem grozy, niepokoju czy strachu, bo to zupełnie coś innego (to uczucie jest akurat racjonalne na pewnym poziomie, również je odczuwam).

Nie wiem czy tylko mnie, ale owa napaść, która nastąpiła pod koniec pandemii przypomina 1 wojnę św., która jednak miała miejsce przed grypą hiszpanką. To skojarzenie rzecz jasna budzi niepokój, bo zapowiada 3 wojnę św., ale z drugiej strony nie można przesadzać z analogiami. To co napawa optymizmem w tej kwestii to fakt, że świat - szczególnie Europa - się obudził. Właściwie polityka międzynarodowa zmienia się na naszych oczach o 180 stopni, jeśli chodzi o nastawienie do Rosji. Oprócz nakładanych na ten kraj sankcji przygotowania wojskowe na wypadek 3 wojny samo w sobie będą ochroną przed nią. 

Ogromny błąd Rosji polega na tym, że zaatakowała znienacka i bardzo agresywnie, w tym ludność cywilną. W 2014 r. działała o wiele bardziej sprytnie i niemal kawałkami salami anektowała kolejne terytoria. Metodą gotowanej żaby usypiała czujność Europy i przyzwyczajała do swoich zbrodni. Ten więc "szokujący" atak doprowadzi Rosję do katastrofy ekonomicznej. Nie wiadomo czy kraje sąsiedzkie, np. skonfliktowana z nią Czeczenia, nie będzie chciała tego wykorzystać i przejąć część ros. terytoriów. Nie wiadomo czy Kazachstan nie dokona jakichś rozliczeń z sąsiadem. Jeśli miałoby dojść do 3 wojny św., to myślę, że nie takiej jaką sobie wyobrażamy. Byłoby to zbyt oczywiste. 

Wątpię też, by Putin chciał ryzykować wojną nuklearną. Jest prawdopodobne, że będzie straszył nią, ale już teraz wie, że jakikolwiek realny taki ruch doprowadzi do całkowitej anihilacji jego kraju.


czwartek, 24 lutego 2022

... a WIG blisko dołka?

Kontynuacja poprzedniego wpisu. Skoro już zauważyliśmy odwrócenie korelacji ropy z wigiem, to przyjrzyjmy się teraz tym samym wskaźnikom, ale od strony właśnie WIG. Okazuje się, że dostajemy jakby lustrzane odbicie ceny ropy(!) Fibo 61,8% dziś osiągnięty, lekko nagięty (ropa też lekko nagięła), dzienny Bollinger wyprzedany, dzienny RSI wpadł pod wyprzedaż:


Tygodniowe tak samo:


Różnica jedynie leży w miesięcznych wskaźnikach - tutaj jesteśmy na środku:


Niepełne wyprzedanie miesięcznego RSI nie oznacza jednak, że nie może nastąpić odwrócenie trendu.* Przykładowo, sytuacja przypomina tę z roku 2011:

Jak pamiętamy, ropa nawet miesięcznie jest wykupiona. Czyli wydawałoby się, że nie jest to żadne lustrzane odbicie. Myślenie to się zmieni, gdy uświadomimy sobie, że przecież ogólna korelacja powinna pozostać dodatnia, a miesięczne częstości dotyczą średnio i długoterminowych zależności. Teraz wszystko się układa w całość: wkrótce nastąpi powrót dodatniej korelacji wig-ropa. Można zarysować następujący scenariusz: średnio lub długoterminowo WIG będzie dalej spadał - już razem z ropą (a także zagranicznymi indeksami), natomiast krótkoterminowo lub średnioterminowo odbije się. Być może będzie to trzecia fala:




* W ogóle istnieją pewne obiektywne przesłanki, dla których miesięczny RSI nie musi wcale spadać w te poziomy poniżej 30 i rosnąć powyżej 70. Przypomnijmy, że RSI wskazuje, jaką część kanału min-max zmian ceny (w uśrednieniu), stanowi średnia max zmiany ceny (nie mówimy o wartościach bezwzględnych). Czyli pokazuje jak w uśrednieniu oscyluje między min a max. Problem leży w ustaleniu długości okresu, w jakim uśredniać. Standardem jest 14 - i to ma sens dla zmian dziennych, nawet tygodniowych, bo jest spora szansa, że średnia obejmie ostatni "cykl". Jednak w ciągu 14 miesięcy sporo się zmienia. Powiedzmy, że przez 14 miesięcy  miesięcznie byłyby same wzrosty (hossa). Wtedy licznik będzie równy mianownikowi, bo min w mianowniku będzie zerowy - RSI równa się 1. Kiedy więc teraz następuje zmiana trendu i seria spadków, to nawet użycie średniej wykładniczej (która nadaje większą wagę niedawnej przeszłości) nie spowoduje, że RSI wpadnie do 30 - bo nadal duży wpływ ma seria nieprzerwanych wzrostów z 14 miesięcy. Stosowanie RSI ma sens, jeśli średnia obejmuje cały cykl - i w tym sensie dobrze połączyć ten wskaźnik z analizą spektralną. Kiedy ten warunek zostanie spełniony, wtedy stosowanie RSI ma racjonalne uzasadnienie w postaci twierdzenia Pukelsheima-Vysochanskij'a-Petuniego (dokładniej o tym można poczytać tutaj).

Ropa blisko szczytu?

Na pewno wielu zauważyło, że ostatnio giełda koreluje ujemnie z ceną ropy. Zobaczmy ostatni miesiąc:


Normalnie korelacja jest lekko dodatnia (ok. 30% na tygodniowych stopach zwrotach od 2018). To odwrócenie schematu jest oczywiście spowodowane "czynnikiem rosyjskim". Po agresji Rosji na Ukrainę, która dziś nabrała pełnoskalowego wymiaru (można mówić oficjalnie o wojnie, którą wywołał Putin) podaż ropy z Rosji będzie oczywiście mocno zredukowana, jeśli nie wstrzymana. Popyt się nie zmienia, więc będzie szukał innych, prawdopodobnie droższych źródeł - dlatego cena wystrzeliła. Jednocześnie wojna ma zawsze negatywne znaczenie dla gospodarek, stąd giełdy spadają. 

Jednakże z punktu widzena AT mocno wspartej przez teorię optymalizacji (zob. ten wpis) cena ropy właśnie osiągnęła max. Stosując Zasięg Fibonacciego 161,8%, otrzymamy poziom ok. 100:



W dodatku Bollinger (ustawiony standarderm) też wskazuje wykupienie - na każdej częstości: dziennej:


tygodniowej:


miesięcznej:


Dodatkowo RSI wchodzi w poziomy wykupienia - znowu dzienne, tygodniowe i miesięczne.

Można postawić tezę, że nastąpi wkrótce odwrócenie. Oczywiście wojna może okazać się "czarnym łabędziem" i cena przebije dalsze poziomy. 

W tym momencie ropa już przebiła poziom 100 i wygląda, że jest to już powyżej Fibo. 

Jeżeli nastąpi odwrócenie, to czy utrzyma się ujemna korelacja z WIG? Odwrócenie trendu ropy oznaczałoby, że nastąpiło szybkie zdyskontowanie wojny. Z ekonomicznego punktu widzenia może to polegać na tym, że pod wpływem dramatycznych wydarzeń jakie ostatnio mają miejsce na Ukrainie, kraje UE wraz z USA zaczną mocno współpracować ze sobą w celu zachowania bezpieczeństwa energetycznego i zapewnić dostarczenia paliw. W normalnych czasach zmiany odbywają się wolno, ale pandemia koronawirusa udowodniła, że procedury można znacznie przyspieszyć, jeśli sytuacja tego wymaga. Jeżeli więc Fibo się sprawdzi, to możemy oczekiwać tego typu informacji  na dniach.

środa, 9 lutego 2022

Nie nabierajmy się na nazwy funduszy

W czasach, gdy stopy procentowe znajdują się poniżej naturalnego poziomu (obecnie poniżej stopy inflacji) osoby oszczędzające powinny zapomnieć o lokatach bankowych i skierować uwagę na bardziej ryzykowne formy oszczędzania - są zmuszeni zostać inwestorami. Wiadomo, że ktoś kto chce w miarę regularnie oszczędzać, nie będzie wszystkiego wrzucał w akcje, więc wybierze obligacje, surowce albo fundusze. Najłatwiej zainwestować w te ostatnie, chociaż liczba różnych funduszy może przytłoczyć. Wiadomo, że ich analiza i ocena jest czasochłonna, stąd posługując się subiektywnymi heurystykami wielu będzie dokonywać wyboru przez pryzmat samej nazwy oferty.

Np. na stronie mbanku można na ten moment znaleźć listę aż 298 funduszy: https://www.mbank.pl/serwis-ekonomiczny/notowania-funduszy/#

Jeśli szukamy alternatywy dla lokat czy obligacji skarbowych, wybierzemy jakieś dłużne, najwyżej mieszane. I tak przeglądając listę dłużnych natrafiłem na Allianz Obligacji Inflacyjnych, który mnie zainteresował. Ale właśnie zaintrygowała mnie nazwa "obligacja inflacyjna". W opisie czytamy:

Celem inwestycyjnym Allianz Obligacji Inflacyjnych jest osiąganie przychodów z lokat netto tego Subfunduszu. Subfundusz inwestuje co najmniej 70% aktywów netto w instrumenty dłużne, których cena jest powiązana z kształtowaniem się wskaźnika inflacji. Instrumenty te są emitowane przede wszystkim przez Skarb Państwa lub są poręczane lub gwarantowane przez Skarb Państwa jak również są emitowane przez państwa członkowskie i państwa należące do OECD. Emitentami instrumentów dłużnych, których cena jest powiązana z kształtowaniem się wskaźnika inflacji, mogą być również inne podmioty, w tym przedsiębiorstwa. Akcje i podobne instrumenty mogą stanowić od 0 do 10% aktywów netto. Inne fundusze mogą stanowić od 0 do 30% aktywów netto.


Następnie popatrzyłem na wykres, który powinien wedle tego opisu korelować z inflacją, a zamiast tego widzę spore spadki od paru miesięcy:

 

Czyli jeżeli przewidywałem, że inflacja mocno skoczy i chciałem się zabezpieczyć przed nią kupując jednostki tego funduszy, mocno bym się rozczarował. W powyższym opisie dwukrotnie mówi się o powiązaniu handlowanych instrumentów z inflacją. Z logicznego punktu widzenia mają rację - związek istnieje, szkoda tylko że przeciwny.

Zrobiłem porównanie rocznych stóp zwrotu tego funduszu ze stopami inflacji na podst. GUS. Notowania na koniec każdego roku od 2016 do 2021 pobrałem na dwa sposoby: ze stooq.pl i mbanku. Wyniki się nieco różnią. Stopy zwrotu ze stooq.pl w por. z inflacją prezentuje poniższa tabela:


Tylko pierwszy rok fundusz przyniósł znakomite wyniki, kilka razy wyżej od inflacji. Potem jednak od 2018 osiągał gorsze wyniki - średnio o 3,1 pkt proc.

Stopy zwrotu z mbanku w por. z inflacją prezentuje poniższa tabela:


Wyniki niewiele się różnią, chociaż różnica zwiększyła się na niekorzyść funduszu od 2018 - średnio 3,2 pkt proc.

Zwróćmy uwagę na 10,2% inflacji w 2021 i 3,5-3,6% stopy zwrotu "obligacji inflacyjnych". O ile obliczenia stopy zwrotu są oczywiste, o tyle inflacji już mniej, dlatego załączam link z analizą i obliczeniami rocznej inflacji (na podstawie miesięcznych zmian):

link


W sytuacji, gdy mamy najwyższą od ponad 20 lat inflację, wygląda to wyjątkowo źle dla Allianza. Bo tak naprawdę nie chodzi o to, że ten fundusz jest źle zarządzany czy coś takiego, bo gdy porównamy sobie go z innymi funduszami dłużnymi, to sytuacja wygląda identycznie. Jest tylko jedna różnica: żaden inny fundusz (nie tylko dłużny, ale w ogóle) nie ma w swojej nazwie "inflacyjny".

Dlaczego fundusze dłużne tak spadają? Powody są co najmniej dwa: rosnące rzeczywiste stopy procentowe NBP oraz oczekiwania, że będą one dalej podnoszone (bo muszą). Rosnąca stopa to rosnąca rentowność obligacji, czyli ich stopa dyskontowa. Gdy stopa dyskontowa rośnie, cena spada - ale pod warunkiem, że przepływy pieniężne nie rosną. Jeśli cash flow rośnie tak samo jak stopa, to cena się nie zmieni. Można by więc rozumować, że cena obligacji zmiennokuponowych (skorelowanych z WIBOR) nie będzie spadać, a tylko te o stałym kuponie czy dyskontowe. Zapomina się przy tym, że ten lepszy cash w liczniku - choć istotnie kompensuje wzrost rentowności w mianowniku - bierze się stąd, że firma więcej zapłaci inwestorom, a to zawsze jakieś ryzyko utraty płynności.

W sumie po Nationale-Nederlanden, Allianz to kolejny fundusz, który traci w moich oczach.