poniedziałek, 2 września 2024

Czeka nas kryzys?

Paradoksem jest, że kryzysy gospodarcze, których przyczyną są praktycznie zawsze rządy populistów, są wykorzystywane do zdobycia popularności, a może i władzy przez innych populistów. Przykładowo, po kryzysie 2007-2009 neoliberalizm stał się określeniem negatywnym. Środowiska lewicowe wpajały błędne twierdzenie, że za kryzys odpowiedzialny jest wolny rynek. Wiadomo, że było na odwrót - to rząd USA zastąpił banki w udzielaniu kredytów. Agencja Fannie Mae dostawała gwarancje jej utrzymywania, a w zamian miała za zadanie dosłownie kupować kredyty hipoteczne od banków. Żeby je kupić... emitowała obligacje (tzw. MBS-y, ang. Mortgage Backed Securities), które normalnie sprzedawała na rynku. Po co? Bo wtedy banki nie musiały się przejmować, czy klient będzie spłacał kredyt, czy nie, bo i tak za chwilę sprzedawał ów kredyt - a zatem udzielał go wszystkim jak leci. Wprawdzie Fannie Mae istniała od dawna (co ciekawe powstała jako część New Deal-u, czyli konsekwencja kryzysu 1929-1932), ale w 1999 r. poluzowano kryteria, wg których oceniano kupowane kredyty. W dodatku w 2004 r. wybuchł skandal księgowy, polegający na ukrywaniu przez wiele lat strat przez tę agencję  [1, 2]. A jak dodamy do tego fakt, że w latach 2003-2006 FED zaniżał stopę procentową o prawie 2 pkt proc. (por. dane w Czy FED powinien podnieść stopy?), to otrzymamy gotową receptę na bańkę, która musi pęknąć.

Ale i tak słyszymy od różnej maści komentatorów, że nikt nie przewidywał kryzysu, że to było nieprzewidywalne itp. Nieprzewidywalny może był moment zapaści, ale i to może okazać się nie do końca prawdą.

Funke et al. [3] zbudowali model, który wskazuje, że rządy populistów sukcesywnie pogarszają wzrost gospodarczy, tak że po 15 latach PKB staje się niższy o 10% niż gdyby rządzili nie-populiści. W ich definicji lider grupy jest populistą, jeżeli dzieli społeczeństwo na dwie sztuczne grupy - "lud" oraz "elity" - a następnie twierdzi, że jest jedynym przedstawicielem prawdziwego ludu. Populiści umieszczają rzekomą walkę ludu ("my") przeciwko elitom ("oni") w centrum swojej kampanii politycznej i stylu rządzenia. Mówiąc dokładniej, populiści zazwyczaj przedstawiają "lud" jako cierpiącą, z natury dobrą, cnotliwą, autentyczną, zwyczajną i powszechną większość, a jej wolę ucieleśnia populistyczny przywódca. W przeciwieństwie do tego, "elita" jest z natury skorumpowaną, wyrachowaną, gromadzącą władzę mniejszością, negatywnie definiowaną jako wszyscy ci, którzy nie są "ludem".

Problem z jakim mamy tu do czynienia wymaga rozdzielenia populizmu prawicowego od lewicowego. Populizm lewicowy jest głównie ekonomiczny. Lewicowi populiści atakują finansowe, kapitalistyczne i oligarchiczne elity, które rzekomo plądrują kraj oraz domagają się polityki interwencji państwa. Populizm prawicowy jest głównie kulturowy. Prawicowi populiści atakują obcokrajowców oraz mniejszości etniczne i religijne, które mają zagrażać tożsamości narodowej i kulturze narodowej. Nacjonalizm przekłada się jednak na aspekt ekonomiczny poprzez większy izolacjonizm (protekcjonizm) i mniejsze inwestycje zagraniczne.

Badacze zebrali dane dla wszystkich krajów OECD dla lat 1900-2020: spośród 1482 liderów z ponad 60 krajów. zidentyfikowano 51 populistycznych liderów. Udział populistów gwałtownie wzrósł od 2000 r:


Poniższe dwie grafiki przedstawiają wyniki pierwszego modelu. Pierwsza ogólna dynamika trendu PKB w trakcie rządów populistów w porównaniu ze scenariuszem kontrfaktycznym: 


Druga na skumulowanych zmianach procentowych realnego PKB w podziale na lewicowy i prawicowy populizm:


Po 15 latach rządy populistów przynoszą ponad 10 pktów proc. straty dla gospodarki.

W drugim modelu dodatkowo sprawdzono, jak PKB zachowywał się przed dojściem do władzy populistów. W sumie uzyskano okno +/-15 lat, w którym środek (punkt zero) wyznaczał moment dojścia do władzy. Wyniki z podziałem na lewicowy i prawicowy populizm zostały przedstawiono poniżej:


Panel A porównuje scenariusze trendu PKB: zakreskowana linia oznacza potencjalny trend bez populistów, a linia ciągła faktyczny trend. Panel B pokazuje to samo, ale na zmianach PKB: poziom zero to sytuacja kontrolna, bez populistów,  a wykres liniowy wskazuje lukę utraconych dochodów w procentach.

Wiadomo, że PKB nie obejmuje całego dobrobytu społeczeństwa. Przykładowo mniejsze nierówności dochodowe oznaczają, że PKB (per capita) jest bardziej równomiernie rozłożony między grupami społecznymi, co zwiększa poziom bezpieczeństwa w kraju. Badacze sprawdzili więc jak zachowywałby się wskaźnik Giniego w ich modelu dla populistów i bez nich:

Z definicji populiści odwołują się do nierówności społecznych: prawicowi do kulturowych, lewicowi do dochodowych. Jeśli chodzi o prawicowych, to sytuacja się trochę komplikuje, ponieważ w gruncie rzeczy większa spójność kulturowa jest korzystna dla biedniejszych krajów (zob. Polityka multi-kulti nie dla Polski), więc mogą mieć oni w tym sensie rację. Ale lewicowi, czy może raczej socjalistyczni (patrz PIS), którzy grzmią o "sprawiedliwości społecznej", wcale do niej nie doprowadzają, bo, jak widać na obrazku, wskaźnik nierówności pozostaje na tym samym poziomie i dopiero po 15 latach spada ledwo o 0,5 punktu.

Prawicowy populizm będzie jednak nakładał cła, osłabiał wymianę handlową i stosował większy protekcjonizm. Rzeczywiście poniższe 3 wykresy na to wskazują:

Kolejnym istotnym czynnikiem nieuwzględnionym przez PKB, jest inflacja. Niska i stabilna inflacja jest wartością samą w sobie. Okazuje się, że rządy populistów sprzyjają wyższej i niestabilnej inflacji:


Wśród prawicowych populistów znaleźli się m.in. Mussolini, Hitler, Erdogan, Bolsonaro, Kaczyński i Trump. Wśród lewicowych z kolei m.in. Gandhi, Fico, Chavez i Maduro.

W artykule można przeczytać krótki opis PISu i uzasadnienie dla przyporządkowania jego lidera do prawicowych populistów. Autorzy pominęli jednak niuanse, takie jak populistyczna polityka socjalna kosztem nowych podatków, która także uzasadniałaby częściowo lewicowy populizm. W tym sensie powiedziałbym, że PIS jest partią skrajnie populistyczną. I chyba opozycja nie potrafiłaby sama sobie z nią poradzić. Bardzo wątpię, żeby KO wygrała, gdyby nie nieudolne zarządzanie kryzysem pandemicznym, fatalna polityka NBP oraz niezliczone afery podczas rządów PIS. 

Główną zmianą strategii PO, żeby odzyskać władzę, stało się naśladowanie PISu w populistycznej retoryce. Stąd te wszystkie hasła "nic co dane nie będzie odebrane", słynne już paliwo po 5.19, kredyt 0%, czy też takie oto wpisy z 2022 r.:


Jeżeli zatem PO kontynuuje populizm PISu w warstwie gospodarczej, to można stawiać tezę, że kolejne lata zakończą się dekoniunkturą. Oczywiście tytułowe pytanie jest trochę prowokacyjne, bo nawet nie jestem pewny, czy obecna ekipa spełnia definicję populistów z tej pracy. Wiadomo też, że ogromna liczba czynników wpływa na wzrost gospodarczy. 

Jaki wniosek dla inwestorów? Nie jest wcale pewne, że rządy prawicowe, często utożsamiane z polityką wolności gospodarczej, muszą dawać wyższe dochody. I z drugiej strony, rządy lewicowe, które w ostatnich latach kojarzone są z praworządnością i demokratycznością - choć, jak dowodziłem, średnio biorąc pozytywnie wpływają na stopy zwrotu z akcji (zob. tu i tu) - wcale nie muszą sprzyjać lepszym dochodom. Wygląda więc na to, że np. ETF-ów lepiej szukać dla krajów (a) praworządnych, (b) demokratycznych, (c) z rządami / przywódcami nie-populistycznymi. 


Literatura:

[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Fannie_Mae ;

[2] https://en.wikipedia.org/wiki/Fannie_Mae ;

[3] Funke, M., Schularick, M., & Trebesch, C. (2022). Populist Leaders and the Economy. hal-03881225.

6 komentarzy:

  1. A jakie obecnie kraje spełniają twoje kryteria inwestycyjne(Etf)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Analizę ETF-ów dopiero zacząłem. Punktem wyjścia zawsze jest USA, tj. SP500 (ETF z nazwą SPX), a potem Niemcy (DAX). W ich przypadku dużym atutem jest, że można kupić je w PLN. Teraz jest dobry okres, kiedy można na spokojnie robić analizy zamiast samego inwestowania.

      Usuń
  2. A czy kryzys u nas za rok lub 2 lata i przepołowienie indeksów akcji GPW?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rządy PIS przyniosły wg tego modelu ok. 10% strat dla gospodarki. Zakładając, że PO jest w 70% tak samo populistyczne jak PIS, to można założyć, że po takim samym czasie wzrost PKB będzie niższy o 7%, niż gdyby mógł wynieść. Po 4 latach byłoby to ok. 3,5%. Wobec tego gospodarka nie będzie się rozwijać w tempie 4% rocznie, ale 4 - 3,5 / 4 = 3,1% średniorocznie. Kryzys to może i nie jest, ale przyciąganie inwestorów też nie.

      Usuń
    2. Włączając w to cykliczność, to czy i kiedy zobaczymy dołki GPW z 2022 roku ?

      Usuń
    3. No, chyba w 2025, ale wróżką nie jestem.

      Usuń