Obecnie amerykański indeks osiąga poziom, który będzie psychologicznie wpływał na wycofywanie się traderów. Oczekuję w końcu tej bessy.
Trading Economics od dłuższego już czasu prognozuje podobnie:
Przypadek dotyczy porządku w nieporządku, podczas gdy chaos nieporządku w porządku (Radhakrishna Rao)
Obecnie amerykański indeks osiąga poziom, który będzie psychologicznie wpływał na wycofywanie się traderów. Oczekuję w końcu tej bessy.
Trading Economics od dłuższego już czasu prognozuje podobnie:
Dzień po wyborach dziennikarze już wiedzą, co Trump zrobi z Ukrainą, ale to dopiero początek straszenia. Nie minął tydzień, a poziom straszenia osiąga taki poziom, że dziennikarze nawet nie zauważają własnego absurdu. Nie absurdalnego toku rozumowania - tylko absurdu - bo rozumowania tu nie ma. Business Insider, czyli Onet, napisał artykuł To może być pierwsza bitwa Trumpa. Jeszcze nigdy żaden prezydent USA się nie odważył, w którym przytacza słowa eksperta o tym, że Trump "nie będzie miał żadnych problemów, żeby ewentualnie przegłosować jakąś nowelizację ustawy o banku centralnym", "na podstawie obecnie obowiązującego prawa on mógłby wymienić właściwie całą Radę Gubernatorów, łącznie z przewodniczącym Rady Gubernatorów (...), żeby wszystkie osoby, które tam będą zasiadały, były osobami z jego nominacji i z tego grona być może chciałby wskazać nowego przewodniczącego Rady ".
A w następnym akapicie:
To rodzi bardzo poważne konsekwencje i to może być nawet zagrożeniem dla całego systemu finansowego Stanów Zjednoczonych, ponieważ bank centralny USA cieszy się nimbem autonomii. Jako jedyna instytucja federalna ma swój własny budżet i nie musi się kongresu prosić o pieniądze.
Dotychczas też żaden prezydent nie ośmielił się ingerować w pracę instytucji. — Odkąd przyjęto ustawę o rezerwie federalnej, z jednym wyjątkiem podczas II Wojny Światowej, wszyscy prezydenci szanowali autonomię banku centralnego. A Trump ma takie pomysły i wcale się z tym nie kryje. Szedł do tych wyborów właśnie z hasłami, że on po prostu będzie w stanie lepiej przewidzieć, jakie stopy procentowe powinny być.
Czyli tak, najpierw ekspert twierdzi, że wszystko byłoby zgodne z prawem, a następnie dodaje, że to zagrożenie dla całego systemu finansowego USA. Dobre. Nie wiedziałem, że mają tam dyktaturę i jeden człowiek może rozwalić cały system.
Ekspert Onetu śmieje się, że Trump wie lepiej od całego FED-u, jakie powinny być stopy proc. A przecież wiadomo, że FED utrzymywał za długo zerowe stopy, doprowadzając w 2022 r. do 9% inflacji. To ja w 2021 r. (zob. tu) pokazałem, że stopa referencyjna (effective federal funds rate) została zaniżona o ok. 2 pkt proc. Już wtedy inflacja wzrosła do ponad 5%. A skoro ja to potrafiłem, to tym bardziej Trump ma analityków, którzy to potrafili. Jeżeli jakaś instytucja się skompromitowała, to ją należy krytykować, a nie miliardera, który krytykuje instytucję.
Mało tego, mam wątpliwości czy w ogóle FED jest taki potrzebny. W artykule FED do likwidacji?! dowiodłem, że wpływ FEDu na gospodarkę USA był marniutki, właściwie negatywny.
W ostatnich latach mówi się często o niebezpieczeństwie podważania wszelkich autorytetów, szczególnie naukowych, i Trumpa wrzuca się w ten wszechobecny trend. Fakty jednak są takie, że w niektórych przypadkach to podważanie jest niezbędne, aby wywołać jakąś dyskusję na temat jakości tych instytucji. Jeżeli nie spełniają swoich funkcji (celów), to albo należy je poprawić, albo zlikwidować.
Poprawne porównywanie stóp zwrotu z różnych indeksów, szczególnie w dłuższych okresach, wymaga odpowiedniej wiedzy. Np. WIG jest indeksem dochodowym w tym sensie, że uwzględnia nie tylko zmiany cen akcji, ale też dywidendy. Z kolei WIG20 i S&P 500 są indeksami cenowymi w tym sensie, że jedynie pokazują zmiany cen akcji, stąd nie są korygowane o dywidendy. Stanowią po prostu ważone kapitalizacje odpowiednich spółek. Aby móc porównać WIG z WIG20, stworzono WIG20TR - czyli właśnie odpowiednik WIGu dla największych 20 spółek. Również S&P 500 ma swój odpowiednik indeksu dochodowego - S&P 500 Total Return.
Tak więc porównanie WIG z S&P 500 nie jest poprawne - należy porównać go z S&P 500 TR. Można powiedzieć, że Total Return (TR) oznacza zwrot z indeksu dochodowego. Wydaje się więc, że sposób obliczania powinien być co do zasady ten sam - przynajmniej w kwestii dodawania dywidend.
I tu dochodzimy do meritum. Przeanalizowałem wzory, jakie stosują GPW i NYSE. Wg mnie sposób obliczania S&P 500 TR jest poprawny, a WIG20TR (a więc i WIG) niepoprawny.
Total Return na GPW
Metodologię obliczania indeksów, w tym WIG20TR, znajdziemy w regulaminach na tej stronie GPW -> W Regulaminie Rodziny Indeksów Giełdowych.
Ogólny wzór na każdy indeks GPW jest następujący (pkt 4.2.1. Regulaminu):
gdzie:
Indeks(t) ‒ wartość Indeksu na Sesji „t”
M(t) ‒ kapitalizacja Portfela Indeksu na Sesji „t”
M(0) ‒ kapitalizacja Portfela Indeksu w Dniu Bazowym
Indeks(0) ‒ wartość Indeksu w Dniu Bazowym
K(t) ‒ Współczynnik Korygujący Indeksu na Sesji „t”
Dla WIG20TR (pkt 5.3.4.):
gdzie:
M(t’) ‒ kapitalizacja Portfela Indeksu po rewizji, korekcie lub korekcie nadzwyczajnej obliczana na podstawie ostatniego kursu
M(t) ‒ kapitalizacja Portfela Indeksu zamknięcia przed rewizją, korektą lub korektą nadzwyczajną
Dla uproszczenia załóżmy, że prawa poboru i nowe emisje akcji nie występują. Wtedy:
D(t) ‒ wartość dywidendy z akcji lub wartość teoretyczna dywidendy z akcji (obliczana przez Giełdę zgodnie ze Szczegółowymi Zasadami Obrotu Giełdowego), które na Sesji „t+1” po raz pierwszy będą notowane „bez dywidendy”; w przypadku ustalenia dywidendy w walucie obcej, kwota dywidendy zostaje przeliczona na złote.
Total Return na NYSE i NASDAQ
Metodologia obliczenia TR jest zawarta w dokumencie Index Mathematics Methodology -> dok. pdf -> str. 21.
Wtedy dzienny całkowity zwrot (Daily Total Return - DTR) zapiszemy:
gdzie IndexLevel(t) to typowy indeks giełdowy, jak S&P 500.
Wówczas indeks całkowitego zwrotu będzie określony wzorem:
Wyjaśnienie: Indeks z poprzedniego dnia jest powiększony o zwrot z tytułu zmiany cen i otrzymanej dywidendy nowego dnia.
Podsumowanie
No więc pytanie czy to możliwe, żeby GPW źle obliczała WIG i WIG20TR oraz inne indeksy TR? Są tylko 3 możliwości. Albo czegoś nie rozumiem, albo regulamin nie jest wystarczająco precyzyjny i GPW dokonuje jeszcze dodatkowej korekty indeksu, albo naprawdę źle liczą ten indeks. W USA jest natomiast prawidłowo - indeks TR jest konstruowany na podstawie powszechnie stosowanego wzoru na całkowitą stopę zwrotu.
Mimo wszystko nawet jeżeli mam rację, to nie ma to w rzeczywistości wielkiego wpływu, bo mało prawdopodobne, żeby kurs zmieniał się o 10% i więcej dziennie, jak w przykładzie. W dodatku sam S&P 500 - bez dywidend - radzi sobie dużo, dużo lepiej niż nasz WIG z dywidendami.
Już 5 listopada odbędą się wybory w USA. Prof. A. Lichtman, którego metoda zawiodła tylko raz w 9-ciu na 10 przypadków (w ciągu ostatnich 40 lat) - przewiduje wygraną Kamali Harris (zob. np. tu , tu i tu). Przy tym trzeba zaznaczyć, że model Lichtmana jest krytykowany za zbytni subiektywizm. Mnie też zastanawia mocna krytyka Trumpa z jego strony (ostatnio razem z synem nazwał go faszystą, zob. tu). Oczywiście można chwalić za szczerość, ale wolałbym, żeby mówił to już po wyborach - byłby dla mnie bardziej wiarygodny.
W artykule Dlaczego Demokraci dają lepsze stopy zwrotu niż Republikanie? pokazałem, że podczas rządów demokratów stopy zwrotu z S&P 500 są istotnie wyższe. Od tego czasu jednak indeks urósł 15%. W dodatku za nami 2 lata potężnej hossy (wzrost o ponad 40%). Gdyby więc Trump wygrał, wszystko stałoby się jasne: w Polsce indeksy by runęły (zresztą już chyba dyskontowanie Trumpa następuje), a w USA bessa mogłaby się rozpędzić. Dzięki temu nie tylko można by zarobić na bardziej pewnych spadkach, ale też łatwiej byłoby stopniowo budować portfel na przyszłość.
Spójrzmy na taki Microsoft:
Zapowiada się głębsze obsunięcie. Obecna wycena jest naprawdę okej (jak wyceniałem z rok temu, to dostałem ok. 400$), ale skoro poszybowało do 460, to i "musi" spaść do 340 dla równowagi.
Trochę przypomina to moment rozpoczęcia wojny w 2022 r., kiedy ludzie bali się wojny z Rosją. Wtedy bessa wydawała mi się zbyt oczywista - sądziłem, że spadki będą głębokie, ale krótkie. Teraz byłoby to dużo bardziej naturalne: dojście Trumpa do władzy wywoła strach nie tylko w Polsce, ale nie będzie tak gwałtowny jak wtedy w 2022 r. Wprawdzie wtedy USA przygotowywało publikę przez wiele miesięcy na wojnę, ale wielu (może nawet większość) w to nie wierzyło. Teraz jest niemalże na odwrót, media straszą, że jak Trump dojdzie do władzy, to za chwilę zobaczymy rosyjskie czołgi przy granicy. Więc będzie to znowu dobra okazja do kupowania co niektórych akcji. Portfel 60% największych spółek S&P 500, 20% kilka spółek z WIG i 20% coś innego - ETF, futures (np. na WIG20), fundusz, zagraniczne akcje, może surowce. To pierwsze przybliżenie portfela, jaki bym dziś budował.
Lichtman twierdzi, że Harris wygra, ale ekonomiczne argumenty idą na przekór. W USA jest niskie bezrobocie i niska inflacja - a to skłania ludzi do wyboru republikanów, jak było wyjaśnione we wspomnianym artykule. Poza tym jest jeszcze coś, o czym nikt nie mówi. Harris jest kobietą, a więc byłaby pierwszym prezydentem USA płci żeńskiej. Przynajmniej nasze media jakoś w ogóle nie poruszają tej kwestii, która przecież jest istotna. Bo skoro nigdy kobieta nie została prezydentem (w lewicowej nowomowie będzie się na pewno mówić "prezydentka"), to znaczy, że kobietom jest trudniej wygrać. Biorąc to wszystko pod uwagę, nastawiam się raczej na powrót Trumpa. To będzie prawdziwy test dla metody Lichtmana - jeśli znowu będzie miał rację, to zamknie usta krytykom. Jeśli się pomyli, to nikt już nie będzie go traktował poważnie i stanie się rodzajem anegdoty.