Zastanawiałem się dlaczego Bernanke dostał Nobla za "badania nad bankami i kryzysami finansowymi", skoro będąc szefem FEDu w latach 2006-2014 nie przewidział kryzysu 2007-2009. Dopiero jak przejrzałem niektóre jego publikacje, zrozumiałem, że prawdopodobnie są to tylko oficjalne powody. Bo Bernanke zajmował się także teorią inflacji i mógł ją zastosować w praktyce. Ocenić jego kadencję można dopiero po roku od jej rozpoczęcia - on sam napisał kiedyś, że reakcja inflacji na bodźce polityki monetarnej jest zawsze opóźniona o co najmniej rok [1]. I tak w latach 2007-2014 inflacja w USA wyniosła niemal dokładnie 2%, czyli tyle ile wynosił cel inflacyjny FEDu.
Bernanke napisał też ostatnio książkę 21st Century Monetary Policy: The Federal Reserve from the Great Inflation to COVID-19. Portal npr.org w maju tego roku poświęcił jej artykuł, Ben Bernanke's Lessons From 'The Great Inflation'. Pozycja ta okazuje się szokująco aktualna i zaczyna się od przestrogi z amerykańskiej historii znanej jako "Wielka Inflacja". Dalej przetłumaczony fragment tego artykułu:
Według Bernanke historia Wielkiej Inflacji zaczyna się od wydatków na deficyt. John F. Kennedy ubiegał się o urząd prezydenta w czasie recesji i obiecał, że "rozrusza Amerykę na nowo". Jako prezydent Kennedy zaproponował dużą obniżkę podatków, aby pobudzić gospodarkę i obniżyć bezrobocie, które w momencie objęcia urzędu wynosiło prawie 7 procent. Po zamachu na Kennedy'ego jego następca, Lyndon B. Johnson, kontynuował obniżkę podatków, co pomogło obniżyć bezrobocie do 4 procent do końca 1965 roku. Był to poziom bezrobocia, który według ówczesnych makroekonomistów oznaczał pełne zatrudnienie, czyli teoretyczny próg, kiedy rynek pracy zaczyna być tak ciasny, że płace i ceny zaczynają eksplodować. "Z punktu widzenia polityki makroekonomicznej byłby to logiczny moment, by złagodzić działanie akceleratora, ale polityka zagraniczna i cele społeczne wzięły górę nad stabilnością gospodarczą" - pisze Bernanke.
Kiedy prezydent Johnson w 1965 roku jeszcze bardziej pogrążył Amerykę w wojnie w Wietnamie, otworzył remizę z federalnymi wydatkami. Wydatki na obronę wzrosły o 44 procent w latach 1965-1968. Ameryka wyda na wojnę prawie 850 miliardów dolarów (w dzisiejszych dolarach). Jak pisze Bernanke, ponieważ wojna już wtedy była niepopularna, Johnson niechętnie popierał podwyżki podatków, aby ją opłacić, co oznaczało, że był to zastrzyk nowych pieniędzy dla gospodarki.
W tym samym czasie Johnson rozpoczął swoją Wojnę z Ubóstwem i programy Wielkiego Społeczeństwa. Obejmowały one stworzenie rządowych programów opieki zdrowotnej Medicare (dla starszych Amerykanów) i Medicaid (dla Amerykanów o niskich dochodach), które rozpoczęły się w 1965 roku. "Wiele programów Great Society ostatecznie przyniosłoby ważne korzyści" - pisze Bernanke - "ale ich skutkiem było również dalsze zwiększanie wydatków rządowych".
Wszystkie te deficytowe wydatki rozgrzewały gospodarkę, która już i tak była gorąca. Wykonawcy wojskowi wykorzystywali rządowe pieniądze do budowy broni, bomb, samolotów i helikopterów. Dostawcy usług medycznych wykorzystywali rządowe pieniądze na zabiegi, badania, rozbudowę szpitali i tak dalej. Zwiększyło to zapotrzebowanie na siłę roboczą i materiały, których i tak już brakowało, podnosząc ceny wszystkiego.
Kiedy w 1969 roku prezydent Nixon objął urząd, inflacja gwałtownie wzrosła. Nixon kontynuował inflacyjną ucztę za pomocą takich polityk, jak intensyfikacja wojny wietnamskiej, wydatki na deficyt oraz, jak zobaczymy, wtykanie nosa tam, gdzie go nie ma: w politykę monetarną.
Dlaczego Fed zawiódł podczas Wielkiej Inflacji
Na początku swojej prezydentury Richard Nixon mianował na szefa Rezerwy Federalnej bliskiego sojusznika: Arthura Burnsa. Często przedstawiany jako palący fajkę Burns był ekonomistą z Uniwersytetu Columbia, który służył jako doradca ekonomiczny w kampanii prezydenckiej Nixona w 1968 roku.
"Kiedy Burns został zaprzęgnięty przez Fed, Nixon nie miał żadnych zastrzeżeń co do wykorzystania ich relacji do swoich politycznych korzyści" - pisze Bernanke. "Wobec wzrostu bezrobocia podczas recesji w 1970 roku, prezydent chciał mieć silną gospodarkę przed wyborami w 1972 roku". Wyciekły nagrania z Białego Domu Nixona - tzw. taśmy Nixona - dostarczają palących dowodów na to, że Nixon bezpośrednio naciskał na Burnsa, by ten stymulował gospodarkę luźniejszą polityką monetarną (nawet jeśli tymczasowe pobudzenie wzrostu gospodarczego nie służyło długoterminowemu interesowi gospodarki czy społeczeństwa).
Nie wiemy dokładnie, dlaczego Burns ostatecznie zgodził się na żądania Nixona. Bernanke rozważa możliwość, że Burns działał z jakiegoś osobistego przekonania. Burns najwyraźniej wierzył, że Kongres i prezydent powinni walczyć z inflacją za pomocą bardziej chirurgicznej kontroli cen, a nie za pomocą brutalnej siły wyższych stóp procentowych. Administracja Nixona rzeczywiście wprowadziła w różnych okresach kontrolę cen, w tym gazu.
W 1973 roku, kiedy szok podażowy związany z gwałtownie rosnącymi cenami ropy uderzył w gospodarkę, inflacja się pogorszyła, podobnie jak wzrost gospodarczy. Inflacja przekształciła się w stagflację, czyli inflację połączoną ze stagnacją wzrostu, co zdaniem wielu ówczesnych ekonomistów nie było nawet możliwe. Odpowiedzią Nixona była próba ograniczenia ceny ropy. Bernanke i większość innych ekonomistów obwinia tę politykę o spowodowanie niedoborów i niesławnych kolejek na stacjach benzynowych - a jednocześnie nie udało się opanować inflacji.
Niezależnie od przyczyn, Burnsowi nie udało się wykorzystać uprawnień Fedu, by położyć kres wysokiej inflacji. Nawet po tym, jak stało się jasne, że kontrola cen zawiodła - i nawet po rezygnacji Nixona - Burns nadal wzbraniał się przed podniesieniem stóp procentowych do poziomu potrzebnego do powstrzymania inflacji, obawiając się, że spowoduje to głęboką recesję. Zamiast tego pozwolił, by inflacja utrzymywała się przez całe lata siedemdziesiąte, co - jak pisze Bernanke - przekonało opinię publiczną, że inflacja jest tu na stałe. Firmy i pracownicy prowadzili swoje interesy i negocjowali kontrakty zgodnie z tym. Te "oczekiwania inflacyjne", jak ekonomiści określają psychologiczny składnik inflacji, sprawiły, że wzrost cen był jeszcze gorszy.
W 1979 roku prezydent Jimmy Carter mianował nowego prezesa Fedu, Paula Volckera, aby Fed zmienił kurs. "Fed stracił wiarygodność jako obrońca inflacji, a wyzwaniem dla nowego przewodniczącego było jej przywrócenie" - pisze Bernanke. Volcker, zaciekle niezależny i często działający wbrew krótkoterminowym interesom wyborczym prezydenta, prowadził epicką wojnę z inflacją. W końcu podniósł główną stopę procentową Fedu, stopę funduszy federalnych, do prawie 20 procent - najwyższego poziomu w historii. W ten sposób pogrążył naród w głębokiej, choć przejściowej recesji. Ale, jak pisze Bernanke, przygotował również scenę dla dekad stabilnych cen i wzrostu gospodarczego.
Wtedy a teraz
Obecnie Ameryka musi liczyć się z wysoką inflacją po raz pierwszy od czasów Wielkiej Inflacji. Bernanke uważa, że to historyczne doświadczenie dostarcza ważnych lekcji dla Fedu.
Po pierwsze, Fed musi przejąć inicjatywę w sprawie inflacji. Burns wierzył, że Kongres i prezydent mogą zastosować politykę kontroli cen, co tylko pogorszyło sytuację gospodarczą.
Po drugie, Fed powinien poważnie potraktować oczekiwania inflacyjne. Musi w sposób wiarygodny pracować nad utrzymaniem inflacji w ryzach od samego początku. Zrzucanie winy na karb tego, co się dzieje, pozwala tylko na to, by psychologia inflacji utrwaliła się w umysłach społeczeństwa, zmuszając przyszłych przewodniczących Fedu do podjęcia jeszcze bardziej drakońskich środków, by ją opanować (tak jak musiał to zrobić Paul Volcker).
Wreszcie, polityczna ingerencja w kształtowanie polityki Fedu może być niebezpieczna. Prezydenci, tacy jak Richard Nixon, mają osobisty interes w tym, by pobudzić gospodarkę przed wyborami. Ten interes może być sprzeczny z długofalowym interesem gospodarki i społeczeństwa.
Przełumaczone przez deepL z małymi poprawkami.
Wydaje mi się więc, że ekonomiści wysłali do rządzących i banków centralnych z całego świata komunikat: ogarnijcie się.
Źródło:
[1] Bernanke, Ben, and Michael Woodford. Ination Forecasts and Monetary Policy." Working paper, October 1996, s. 1.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz