Czy istnieje coś takiego jak stopa procentowa w stanie równowagi? Albo inaczej, czy można określić prawidłową stopę (np. referencyjną, redyskontową), jaką powinien przyjąć bank centralny? Chociaż nie ma jednolitego stanowiska w tym temacie, to wszyscy się zgodzą, że optymalna stopa procentowa powinna stabilizować co najmniej 2 zmienne: inflację i zmiany PKB. Jeśli chodzi o inflację, to wg mnie powinna wynieść 0, a jeśli już ma być dodatnia, to nie więcej niż 1,5% (opisałem to w art. Optymalna inflacja? ). Jeżeli chodzi o PKB, to sprawa jest prostsza: optymalnie powinno zmieniać się tak samo jak potencjalny PKB (tj. PKB przy minimalnym poziomie bezrobocia), czyli luka PKB powinna wynieść 0%. Wgłębiając się w temat okazuje się, że sprawa jest bardziej skomplikowana, bo inflacja zależy od luki PKB (zob. Inflacja a luka PKB). Rzecz w tym, że na inflację wpływa kilka czynników i luka PKB jest jednym z nich. Drugim czynnikiem byłaby właśnie stopa procentowa (r).
Wpływ stopy procentowej na popyt, podaż i cenę
Jeżeli r staje się za niska, wówczas jednostki (w tym państwo) starają się to wykorzystać, sięgając po tani kredyt, maksymalizując konsumpcję czy inwestycje. Tyle że popyt dużo szybciej dostosowuje się do warunków rynku niż podaż. Popyt może wzrosnąć natychmiast, podczas gdy podaż jest ograniczona zdolnościami wytwórczymi (które można zwiększyć za pomocą inwestycji, ale dzieje się to w długim czasie) oraz kontraktami. W związku z tym, aby doszło do równowagi rynkowej, cena musi wzrosnąć. Pokażmy to na wykresie:
Rysunek 1- krótki okres
Y - ilość produktu lub usług,
P - cena produktu lub usług.
W krótkim okresie linia opadająca reprezentuje popyt, pionowa - podaż. W p. A jest początkowa równowaga. W tym punkcie PKB = potencjalny PKB. Należy zaznaczyć, że PKB to nie jest ani popyt, ani podaż, ale punkt równowagi popytu i podaży. Pamiętać trzeba również, że mówimy tu o realnym PKB, a nie nominalnym. Są to dwie różne wielkości, których nierozróżnianie prowadzi do wielu nieporozumień i błędów myślowych. Czyli żeby nie było wątpliwości - PKB to ilość dóbr i usług oferowanych przez firmy i pożądanych przez konsumentów.
W podstawowym modelu popytu i podaży nie znajdziemy oczywiście zmiennej w postaci stopy procentowej. To znaczy, że r stanowi czynnik zewnętrzny i jej zmiana spowoduje, że linia popytu zacznie się przesuwać w prawo lub lewo. Gdy r spada, następuje przesunięcie w prawo, wzrost popytu z y1 do y2, ale cena p1 pozostaje jeszcze stabilna - otrzymujemy p. B. Ale ponieważ popyt przewyższa podaż, przedsiębiorcy zaczną zwiększać cenę swoich produktów, ponieważ nie mogą zaspokoić popytu. W związku z tym cena podnosi się do p2, a popyt wraca do poziomu y1 - otrzymujemy nowy poziom równowagi rynkowej - p. C.
W tym modelu warto uwzględnić rynek pieniężny, który ma wpływ na rynek towarowy. Spadek ceny pieniądza, tj. stopy %, oznacza, że popyt na pieniądz rośnie. Aby zachować równowagę, podaż pieniądza też musi wzrosnąć. Ponieważ banki komercyjne nie mogą wyczarować pieniędzy, a tzw. kreacja pieniądza to tylko nazwa i opiera się na dwóch czynnikach: popycie na pieniądz oraz szybkości obiegu pieniądza (czym jest kreacja pieniądza wyjaśniłem w tym artykule), to pożycza je w transakcji repo od banku centralnego (który rzeczywiście je wyczarowuje) i udziela ludziom kredytów. Czyli bank centralny zwiększa podaż pieniądza, tak aby zaspokoić rosnący popyt na pieniądz. Przykładowo firma dostaje na rozwój, ale już wiemy, że zajmuje to trochę czasu, co przekłada się na krótkookresową inflację. Lecz samonapędzająca się gospodarka sprawia, że ten mechanizm to dopiero początek. Firma wydaje kredyt na nowy sprzęt, zatrudnienie itd., a zatem ktoś inny na tym zarabia. Ponieważ r jest niska, to zarabiający ponownie nie będzie lokował dochodu w banku, a wydawał. Rośnie konsumpcja i inwestycje, których znów podaż nie może zaspokoić. Muszą więc znów podnieść ceny. Kolejne firmy chcąc nadążyć za popytem, zaciągają kredyty na te inwestycje. Banki muszą ponownie zwiększyć ilość pieniędzy w gospodarce. Firmy znów wydają, ktoś znów zarabia i znów ze względu na słabe zyski z lokat zwiększa konsumpcję... Inflacja znowu wzrasta.
To znaczy, że wzrost podaży pieniądza to kolejny czynnik przesuwający krzywą popytu na towary w prawo:
Rysunek 2 - krótki lub średni termin
Podsumowując, obniżenie stopy procentowej powoduje jakby podwójny
wzrost cen: najpierw bezpośrednio przez
niedostosowaną podaż dóbr i usług, a następnie przez
wzrost podaży pieniądza, która dodatkowo generuje popyt i tym samym
zwiększa lukę między popytem a podażą. Aby ją zlikwidować, należy
podnieść ceny.
Czy to znaczy, że sterowanie stopą procentową przynosi same szkody?
Nie,
bo jeżeli od początku r była za wysoka, to obniżenie będzie jedynie
przywróceniem jej równowagi.
I na odwrót, jeżeli była za niska, to jej zwiększenie pozwoli
ograniczyć inflację. Cała sztuka polega na określeniu stopy w równowadze.
Z powodu kryzysu finansowego 2007-2010 realny PKB USA znalazł się poniżej potencjalnego. Dlatego rząd USA, stosując bardzo rozbudowany interwencjonizm, m.in. poprzez zerowe stopy (jeszcze w 2007 r. stopa rezerw federalnych wynosiła ponad 5%, a w 2009 r. prawie 0) i bailouty, nie wywołał dużej inflacji. Jest to dobry rodzaj keynesizmu, który przez wielu pozostaje niezrozumiany i krytykowany. Z drugiej strony nie-ekonomiści, np. politycy czy dziennikarze, wykorzystują keynesizm w celu propagowania wszelkiego interwencjonizmu, co prowadzi do wypaczenia idei Keynesa. Przykładem złego interwencjonizmu jest polityka NBP zarządzanego przez obecne władze. Nie będę już powtarzał argumentów, a jedynie odeślę do artykułu Inflacja a luka PKB , gdzie to omówiłem.
Kalibracja stopami może być korzystna także jako swego rodzaju placebo - efekt ekonomiczny może zostać uzyskany pośrednio przez psychologiczny. Polityka stałych stóp zmniejsza niepewność co do przyszłości.
Jeżeli nie nastąpi kolejny bodziec pieniężny, to efekt inflacyjny (nawet spirala cenowo-płacowa) zacznie wygasać. W długim okresie przedsiębiorcy zwiększą moce przerobowe i podaż wzrasta do y3, któremu odpowiada cena p3. Podaż staje się linią nachyloną rosnącą. Otrzymujemy nowy poziom równowagi rynkowej - p. D:
Rysunek 3 - długi okres
Chociaż podaż się dostosowała, to cena p3 jest wyższa niż pierwotna p1. To oznacza, że koszt czynników wytwórczych wzrósł. Czynniki wytwórcze to np. zatrudnienie albo materiały. Skoro wynagrodzenie pracowników wzrosło, to znaczy, że trudniej o pracownika. A skoro trudniej o niego, to znaczy, że bezrobocie jest niższe. Jeżeli bezrobocie spadnie poniżej poziomu bezrobocia naturalnego (4-6%), to PKB będzie powyżej potencjalnego PKB (będzie to y2). Aby zapobiec tej sytuacji, musiałby nastąpić postęp techniczny, który umożliwiłby zmniejszenie zatrudnienia w jednostce czasu (bezrobocie wraca do naturalnego). Jednocześnie na skutek spadku zatrudnienia popyt nieco spadnie. Trzeba pamiętać, że początkowy wzrost popytu powstał sztucznie poprzez pożyczki oraz podaż pieniądza. Postęp techniczny działa na przekór podaży pieniądza - pozwala mniej płacić. Pożyczki można teraz szybciej zwrócić, a więc wszystko się dzieje na odwrót z punktu widzenia popytu i stąd jego spadek. Odzwierciedleniem tej sytuacji jest przesunięcie linii podaży w prawo oraz lekkie cofnięcie popytu w lewo:
Rysunek 4 - hipotetyczny postęp techniczny (długi okres)
Ostateczny punkt ustaliłby się w p. E. Zauważmy, że został zachowany poziom y3 z długiego okresu, a cena powróciła z p3 do pierwotnej p1. Jeżeli y1 stanowił początkowo potencjalny PKB, to wzrost do y3 bez zmiany ceny musi oznaczać nowy potencjalny PKB. Postęp techniczny zwiększył potencjalny PKB z y1 do y3 bez inflacji. To najlepszy układ dla gospodarki, ale najtrudniejszy do osiągnięcia.
To tylko wstęp
W zasadzie nawet nie poruszyłem koncepcji naturalnej stopy procentowej (NSP) mimo pewnego wprowadzenia. Dlaczego w powyższej analizie nie wspomniałem nawet o niej? Zauważmy, że Rysunek 1 wskazuje, że spadek r prowadzi do wzrostu ceny nie zmieniając w sumie poziomu PKB. PKB powrócił do poziomu potencjalnego. Ale zgodnie z koncepcją NSP również r powinna powrócić do pierwotnego poziomu równego NSP. Czyli NSP to r, dla której PKB = potencjalny PKB. Tymczasem w opisanym dotychczas modelu r pozostaje zawsze na tym zmniejszonym poziomie, a ceną tego zmniejszenia jest inflacja. Widzimy więc, że żeby się nie pogubić w temacie, należy go uporządkować. W następnej części przeanalizuję te różnice.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz