wtorek, 31 października 2017

"Kapitał ludzki" - pojęcie do kosza

Ekonomia, która dzieli kapitał na rzeczowy i ludzki, wkrótce będzie musiała zrezygnować z tego podziału lub zmienić paradygmat z podziału poziomego na pionowy. Nie istnieje ścisła różnica pomiędzy rzeczą a żywą istotą; różnica tkwi jedynie w poziomie rozwoju i złożoności. Wszystko żyje; skoro nikt nie zaprzecza, że rośliny żyją, choć nie są "aż tak żywe" jak zwierzęta, to dlaczego nikt nie mówi, że skały i piasek są mniej żywymi - np. w stosunku do roślin - organizmami? Istnieją organizmy, tak zwane litopsy, nazywane też żywymi kamieniami, które z wyglądu  niczym się nie różnią się od podwodnej skały. Najbardziej znanym przykładem sprzeczności w terminologii organizmów są oczywiście wirusy, które uznawane są ni to za organizm żywy, ni to za materię nieożywioną. W zasadzie już samo poznanie wirusa jest dowodem na to, że podział na żywą i nieżywą materię, jest sztuczny.

I chociaż ekonomia nie zajmuje się szczegółowo biologicznymi aspektami kapitału, to jednak nie potrafi się logicznie oderwać od tych biologicznych sprzeczności. A okazuje się, że dziś pojęcie kapitału ludzkiego, czyli pochodzącego od człowieka, zupełnie traci swoje znaczenie, gdyż coraz bardziej zaawansowana technologia stopniowo zastępuje człowieka jako pracownika. W całości. Nie chodzi tu o jakiś wycinek, jak np. program komputerowy, który pozwala przyspieszyć wiele działań, bo tutaj ciągle świadoma jednostka musi mieć nad nim kontrolę. Chodzi o te zdolności, które obecnie przypisuje się jedynie człowiekowi. Aby nie wprowadzać nieporozumień, podam najpierw definicję "kapitału ludzkiego". Lucas [1] definiuje go jako

"ogólny poziom umiejętności, taki że pracownik z ludzkim kapitałem H, jest produktywnym odpowiednikiem dwóch pracowników z 0,5 H."

W modelu Lucasa główną własnością kapitału ludzkiego, która odróżnia go od kapitału rzeczowego, jest jego zdolność do uczenia się. Lucas stwierdza, że ważnym czynnikiem kreującym kapitał ludzki jest "uczenie się przez pracę" (learnig-by-doing), nazywamy to też efektem Horndala, czyli wzrost wydajności pracowników dzięki praktyce. 

Chociaż ekonomiści, jak Lucas, wyraźnie odróżniają kapitał ludzki od rzeczowego, to wkrótce te same zdolności i umiejętności będą posiadać roboty i taki podział będzie po prostu sztuczny, tak samo jak dziś sztucznie biolodzy dzielą materię na żywą i martwą. Nawiasem mówiąc, ironią losu jest, że Lucas nazwał swoją rozprawę "O mechanice ekonomicznego rozwoju", stawiając akcent na całkowitą mechaniczność procesu rozwoju.

Ostatnio głośnym echem odbiła się informacja o tym, że po raz pierwszy w historii robot otrzymał obywatelstwo Arabii Saudyjskiej:
Robot, który żartował kiedyś o zniszczeniu ludzkości, dostał właśnie obywatelstwo

Wielu oglądając filmy z humanoidem Sophią, przeżywa szok, że robot może być aż tak ludzki: nie tylko mieć ludzką twarz, ale także zmieniać jej wyraz, potrafić wyrażać rozmaite emocje, opinie, żartować, rozumieć i samemu ironizować, rzucać sarkazm, "wyczuwać" emocje rozmówcy, odpowiadać na pytania i natychmiast zadać (poprzez skojarzenia) jakieś własne pytanie. Sceptycy możliwości Sophii twierdzą, że nagrania z nią są zaimprowizowane, np. pytania jej zadane wcześniej odpowiednio opracowane. Poniższy fragment wywiadu w brytyjskiej telewizji świadczy o tym, że nie mamy tu do czynienia z żadnym nagranym scenariuszem:



Robot potrafi komunikować się z otoczeniem, wie dokładnie kiedy mówić, kiedy milczeć. W innym programie Sophia z innym robotem prowadzili ze sobą dyskusje. Sophia pokazała tam także swoje zdolności muzyczne (śpiewała piosenkę):

Two robots debate the future of humanity

Tak więc już dziś ten robot może konkurować w takich dziedzinach jak śpiew czy doradztwo w dowolnej dziedzinie.

To co jednak jest tu najważniejsze, co odróżnia go od kapitału rzeczowego, to zdolność do uczenia się zarówno rozumienia emocji ludzkich, jak i przekazywanych wiadomości w najróżniejszym kontekście. Język naturalny jest przecież tak skomplikowany, że wielu wątpiło, że robot jest w stanie w pełni zrozumieć niuanse danej sytuacji. Wiadomo, że Sophia wykorzystuje sztuczne sieci neuronowe. Umysł ludzki jest na pewno trudno odwzorować, ale wydaje się to możliwe. A skoro tak, to znaczy, że niczym się nie różnimy od robotów. Jesteśmy po prostu zaawansowanymi robotami.

Z praktycznego punktu widzenia nie jest nawet istotne czy roboty będą w stanie wszystko zrozumieć, bo ich zadania są dwa.
Pierwszym zadaniem będzie odciążenie ludzi od pracy. Drugim jest zwiększenie wydajności pracy. Nie muszę tutaj pisać o takich oczywistych sprawach jak zawód pakowacza (popatrzmy na ten filmik - Robot gets hilariously abused  - zapewne prędzej czy później pojawi się Stowarzyszenie Obrońców Robotów czy Fundacja Praw Robota). Ale weźmy przykład kasjera. Zdecydowanie wolałbym, żeby obsługiwała mnie Sophia niż znudzona, ledwie żywa ekspedientka. W dodatku nigdy się nie pomyli.
W urzędach nie będą nas obsługiwać znudzeni i niezbyt przyjemni urzędnicy, tylko zawsze chętni do pomocy doradcy, którzy jednocześnie zawsze będą perfekcyjni. Nikt nie będzie mógł już zwalić winy na urzędnika.

Podsumowując, kapitał ludzki niedługo będzie pojęciem przestarzałym i już teraz staje się mało precyzyjne. Bo idąc tokiem definicji Lucasa, dzisiejsze roboty spełniają definicję kapitału ludzkiego. Z ekonomicznego punktu widzenia są produktywnym substytutem człowieka.

Zob. też Robot ma wielkie oczy.


Literatura:
[1] Lucas, R. E., On The Mechanics of Economic Development, August 1987.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz