piątek, 11 marca 2022

Walka z fake-newsami? Może niech zaczną od siebie?

Od ok. 2 lat trwa na szeroką skalę walka z tzw. fake-newsami. Niestety wg mnie jest to ryzykowne, bo jej ofiarą mogą paść sami fact-checkerzy. Problem polega na asymetrii między fact-checkerem a dezinformującym medium: ten pierwszy musi z samej swojej natury wykazywać się najwyższą starannością i rzetelnością. Ten drugi rzecz jasna nie musi. Jednak staranność i rzetelność wymaga wysiłku i czasu na analizę, co ogranicza jego możliwości. Ponieważ te drugie nie dbają o prawdę, ale szybkość, to będą powielać znacznie więcej fake-newsów niż ci pierwsi będą w stanie je wyłapać. Może to prowadzić do sytuacji, że ci pierwsi tracąc czujność, chcąc coś obalić, wpadają we własne sidła - same podają fałszywe informacje.

I tak jest Dziennik Gazeta Prawna (DGP) - powszechnie szanowana i uważana za medium wiarygodne, z ogromną ilością porad prawnych i opinii. I właśnie trafiłem na krótki artykuł, który kompromituje dziennik. Mianowicie, chodzi o Czy NBP „drukuje puste pieniądze”? z 16 grudnia 2021.

Już pierwsze zdanie to fałsz:

NBP nie „drukuje pustych pieniędzy” jak twierdzą autorzy fake newsów publikowanych w mediach społecznościowych. 

Zgodnie z art. 227 ust. 1 Konstytucji centralnym bankiem państwa jest Narodowy Bank Polski, któremu przysługuje wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej, odpowiada on także za wartość polskiego pieniądza. Dalej, zgodnie z art. 33 ust. 1 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o Narodowym Banku Polskim wprowadzanie do obiegu banknotów lub monet odbywa się na podstawie zarządzenia Prezesa Narodowego Banku Polskiego ogłoszonego w Monitorze Polskim, które ustala termin wprowadzenia do obiegu i wielkość emisji oraz wzór i wartość nominalną banknotów lub monet, a w przypadku monet także stop, próbę i masę.

Drukowanie pieniędzy czyli ich emisja, zależy od polityki pieniężnej, a więc czy będzie to pusty pieniądz. Już z Konstytucji wynika więc, że NBP nie tylko drukuje pieniądze, ale że drukuje puste pieniądze - jeśli chce zwiększyć inflację. Z ustawy o NBP wynika, że ustala on wielkość nowej podaży pieniądza.

W dalszej części artykułu autor stara się przekonać czytelnika, że to banki komercyjne "drukują" pieniądze:

We współczesnych gospodarkach rynkowych pieniądz kreowany jest przez banki komercyjne poprzez udzielanie kredytów. Banki, udzielając kredytu, tworzą nowy pieniądz, którego nie było przed udzieleniem tego kredytu.

Mamy rozdwojenie jaźni? O co tu chodzi? Autor po prostu nie rozumie w ogóle tematu, który porusza. Drukowanie i emisja pieniądza to jedno. Kreacja pieniądza to drugie. To są są dwie różne sprawy.

W uproszczeniu można powiedzieć, że są dwa rodzaje "drukowania pieniędzy":

(1) emisja pieniądza, która nie musi oznaczać materialnej gotówki w kasach, ale w formie cyfrowej na rachunkach bankowych;

(2) kreowanie pieniądza poprzez pożyczanie pieniędzy innym podmiotom, wykorzystując maszynerię rachunkowości w postaci aktywów i pasywów: jeśli pożyczę od banku pieniądze na inwestycję, to bank ma należności, a ja mam zobowiązania. Jeżeli jednak ja te pieniądze przeznaczę na zakup obligacji firmy, to zyskuję teraz należności w firmie, a firma ma zobowiązania u mnie. Trick polega na tym, że choć matematycznie zobowiązania redukują się z należnościami, to globalnie księgowo następuje podwojenie aktywów - są to należności banku (początkowa pożyczka) i moje należności (moje obligacje). 

Jak widać pkt 1 to prawdziwa kreacja pieniądza, a druga to po prostu kreatywna księgowość. Łatwo udowodnić, że ta druga to nie jest żadne drukowanie nowych pieniędzy: gdyby nagle bank wymagał ode mnie spłaty całego długu, to musiałbym ja wymagać spłaty całego długu od firmy. Firma musiałaby znowu od kogoś innego. Cała gospodarka by się zawaliła! Jak widać ta kreacja pieniądza - kreatywna księgowość - w całości opiera się na zaufaniu podmiotów gosp. do siebie. Można powiedzieć, że cała współczesna gospodarka rynkowa na tym się opiera. To z tego m.in. powodu nastąpił taki kryzys w 2007 r., kiedy się okazało się, że to zaufanie było za duże - bo właśnie całe to pompowanie opierało się na kreatywnej księgowości. Niektórzy zwalają winę kryzysu na wolny rynek, wskazując na jego niedoskonałości w postaci przesadnego zaufania. No nie - gdyby nie przepisy prawne, zrzucające całą odpowiedzialność na banki lub państwo, to nie byłoby tego zaufania. 

Wróćmy jeszcze na moment do tego artykułu DGP. Autor - niepodpisany zresztą - stwierdza:

Bank centralny nie zwiększa podaży pieniądza, kupując obligacje. Te zakupy są dokonywane głównie od banków komercyjnych, które – w zamian za sprzedane papiery wartościowe – otrzymują płatność na swoje rachunki w NBP.

Podkreśliłem, że otrzymują płatność. A skąd niby NBP ma mieć na nią pieniądze? Z kosmosu? Trzyma w sejfie prezesa? Widzimy, że autor pisze o rzeczach, o których nie ma pojęcia.

Oczywiście jest jeszcze możliwość, że to tekst kogoś pracującego w NBP, który celowo wprowadza czytelników w błąd. Biorąc jednak pod uwagę niekompetencję osób pracujących w tej instytucji od kilku lat, nie ma to znaczenia. 

P. S. Dla zainteresowanych: dokładniejsze wyjaśnienie związku między gospodarką a pieniądzem przedstawiłem tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz