piątek, 19 marca 2010

Trend make you pent

Ponieważ trend is your friend, obejrzyjmy:









Pamiętacie je? Ileż to godzin spędziliście na oglądaniu ich z każdej perspektywy tylko po to żeby mieć pewność, że macie do czynienia z trendem.

Problem z nimi jest tylko jeden: zostały wygenerowane przez generator liczb pseudolosowych. Każdy z powyższych wykresów jest błądzeniem przypadkowym - standardowym procesem ruchu Browna. Zmiany cen i stopy zwrotu w tym procesie mają rozkład normalny o wartości oczekiwanej równej 0 i wariancji równej 1. Czyli prawdopodobieństwo wzrostu jest zawsze równe prawdopodobieństwu spadku i równa się 0,5. Czysty przypadek.

Mówicie, że pewnie chodzi o zbyt małą liczbę obserwacji - co to jest 200. No to weźmy 3000 obserwacji:



A tu poniżej już w ogóle dziwactwo:



Oczywiście taki wykres dostaniemy rzadziej niż na przykład:



Ale chciałem pokazać, że tamten nie jest mało prawdopodobny. 3000 obserwacji, a to nadal podąża w jednym kierunku. Wszystkie wykresy są wygenerowane przez ten sam proces: szansa 50:50.

Powiecie, że generator liczb pseudolosowych może trochę oszukiwać. Jednak testy mówią jednoznacznie, że nie ma podstaw by odrzucić hipotezę o normalności rozkładów stóp zwrotu tych procesów.

Jakie tu więc czary działają? Naukowcy jeszcze dość niedawno nie potrafili tego zrozumieć - w kontekście cząsteczek pyłu zawieszonych w cieczy bez przerwy się poruszających. Zabawne jest to, że przeciętni ludzie po tylu latach nadal tego nie rozumieją, choć cząsteczką może być coś innego, na przykład kurs akcji.

Dzięki Einsteinowi i Smoluchowskiemu wiemy, że droga cząsteczki w równowadze termodynamicznej jest proporcjonalna do pierwiastka z czasu. Cząsteczki gazu lub cieczy w dłuższym czasie pokonują dłuższą drogę.

Żeby tego było mało, zobaczmy dwa przykłady geometrycznego procesu ruchu Browna:





Również w tym procesie stopy zwrotu mają rozkład Gaussa i wartość oczekiwaną równą 0 oraz pewną oczywiście dodatnią wariancję. Nie ma tu żadnego trendu, nadal szansa to pół na pół. Co więcej, łatwo można określić czy kurs będzie dążył do nieskończoności czy do zera, czy nie będzie dążył do żadnej granicy.

Ale uwaga, tutaj trzeba być ostrożnym. To że kurs czy cząsteczka oddala się coraz bardziej od stanu wyjściowego, nie znaczy wcale, że nigdy tam nie wróci. Mało tego. Z fantastycznego twierdzenia Poincare'go o powrotach wynika, że wróci. A nawet jeszcze lepiej.

"Interpretacja fizyczna tego twierdzenia dla modelu dyfuzji gazu brzmi dość paradoksalnie i pozornie przeczy II zasadzie termodynamiki: Jeśli do pojemnika wpuścimy dwa różne gazy (początkowo będą one rozdzielone), to zgodnie z II zasadą po pewnym czasie nastąpi ich dokładne i bezpowrotne wymieszanie. Twierdzenie Poincaré jednak mówi, że w pewnym momencie układ wróci jednak do stanu zbliżonego do początkowego, czyli do sytuacji, w której gazy te znowu są rozdzielone. Paradoks ten można wyjaśnić w taki sposób, że po pierwsze czas powrotu w twierdzeniu Poincaré jest bardzo duży, po drugie, układ fizyczny nigdy nie jest dokładnie odizolowany od losowych czynników zewnętrznych, zatem nie przebiega stale dokładnie według tej samej transformacji i po pewnym czasie jego zachowanie odchyla się od matematycznego układu dynamicznego (II zasada właśnie uwzględnia tę nieregularność). Zanim nastąpi teoretyczny czas powrotu układu, odchylenie to będzie tak duże, że faktyczny układ nie powróci w pobliże stanu wyjściowego." (http://www.im.pwr.wroc.pl/~downar/polish/dokumenty/uklady.html)

No jeszcze ostatni przykład geometrycznego procesu ruchu Browna:



Poznajecie tę figurę?

W poprzednim poście wykazywałem istnienie fraktalności rynku, która miała przyczyniać się do kształtowania się trendów, tj. sytuacji, gdy prawdopodobieństwo tego samego znaku zmiany ceny co w poprzednim okresie jest większe od 0,5. Ale nie jest to sprawa tak oczywista, jak się z pozoru wydaje. Dlatego w tym poście chciałem pokazać, że wzrokowo nie jesteśmy w stanie oszacować czy mamy do czynienia z przypadkiem czy czymś więcej. Intuicja i oko niewiele tu pomogą. Analiza techniczna polegająca jedynie na prognozowaniu cen w oparciu o sam wykres kursu wydaje się być skazana na porażkę.

13 komentarzy:

  1. "Analiza techniczna" oparta o cokolwiek nie ma żadnego związku z progonozowaniem cen. To zbiór mierników/narzędzi które pozwalają nam na określenie wartosci jakiś parametrów wykresu które trudno jest odczytać bez nich.
    Dla praktyka rynkowego prawdopodobieństwo sukcesu nie posiada roli pierszorzędowej a taką wartość posiada informacja o persystencji szeregu, nieważne czy wynikająca z autokorelacji czy innej. Ważne aby było opłacalne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Dapi. Z pewnością lepiej znasz się ode mnie na AT. Jednak każdy podręcznik do niej mówi jasno, że jest to strategia prognozowania czy przewidywania cen.

    Druga część kom: "Dla praktyka rynkowego prawdopodobieństwo sukcesu nie posiada roli pierszorzędowej a taką wartość posiada informacja o persystencji szeregu, nieważne czy wynikająca z autokorelacji czy innej. Ważne aby było opłacalne." jest dla mnie mało zrozumiałe. Jak dla mnie sprzeczne, ale musiałbyś dokładniej to wyjaśnić. Przecież opłacalność danej strategii, techniki jest oceniana na podstawie oszacowanych prawdopodobieństw.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aha jeszcze jedno. Persystencja nie może wynikać z niczego innego jak autokorelacja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze co robimy /powinniśmy/ patrząc na wskażniki czy też wykres to znaleźć miejsce gdzie możemy postawić stop. Dla nas najkorzystniejsze wynikające z naszego stylu spekulacji i przyjętych założeń dotyczących maksymalnej straty na portfelu. Reszta jest nieważna.
    Dlaczego ? Dlatego że przyjmujemy najbardziej niekorzystny dla nas obrót sytuacji w każdym momencie.
    Najbardziej zyskowne sa pozycje /z mojego doświadczenia/ gdy sytuacja w kwestii prawdopodobieństw /klasycznie/ jest najmniej korzystna. Przykład: wybicie z jakieś konsolidacji w małym zakresie, która trwa jakiś czas. Istnieje najmniejsza szansa /statystycznie brak trendu/ że będzie ono miało powodzenie. Dużo nieudanych zagrań /załóżmy 20% tych które są trafne/ Co z tego jeżeli są one najbardziej zyskowne...
    Drugi przykład: mamy rozwinięty trend /dłuotrwałą korelację/ wysokie prawdopodobieństwa wsteczne. Co z tego jeżeli z każdym takim ząbkiem zbliżamy się do tego ostatniego...
    To najprostsze przykłady które można rozwijać.
    Nie znam wskaźnika który coś tam by prognozował. Czy Oddalenie się średnich w przypadku MACD jest prognozą na to, że będzie rosło ? Jest stwierdzonym faktu, który jeden interpretuje że będzie rosło drugi będzie zamykał pozycję z obawy przed zbytnim oddaleniem. Od nastroju całego rynku lub też insajdera będzie zależał kierunek.
    Jakbys zbadał te odchylenia to wyjdzie Ci zapewne jakieś prawdopodobieństwo tych zmian tylko, że przeszłe. Skąd wiesz czy jest ten pierwszy ząbek prawdopodobieństwa a nie ten ostatni ? /biorąc pod uwagę porównanie do trendu/ Trochę poszalałem bo znam niewielu którzy badają odchylenie średnich - większość widzi przecięcie, które moim zdaniem jest bez znaczenia.
    Nie ma stabilnych systemów inwestycyjnych właśnie chyba z tego powodu. Ja to nazywam efektem momentum całego systemu. Zacznie działać aby się w końcu wywalić.

    Jedyna prawda książkową która przyjmuje to to że kupujemy wtedy gdy "nikt" nie kupuje - a twierdzenie bardziej prawidłowe to wtedy gdy "nikt" nie sprzedaje.

    ps. dla mnie w praktycznym punkcie widzenia funkcja autokorelacji to takie momentum "korelacji długoterminowej", czyli efekt krótkotrwały. Być może nie zgadza sie to z ogólną definicją ale nie ma to dla mnie znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co sądzisz o metodzie Darvasa? Warto byłoby przetestować? Nie znalazłem na Twojej stronie takiego testu. Nie wiem nawet czy da się precyzyjnie.

    Chciałem zacząć testować na poważnie wszystkie metody AT, potem AF i przedstawić wyniki na blogu. Zajęłoby to lata. Niektóre testy u Ciebie już są, więc nie będę powielał. Raczej będę przyglądał się Waszym badaniom, jeśli będziecie je kontynuowali.

    Mówisz że nie ma silnych systemów inw. Pewnie nie ma, ale są metody bardziej lub mniej stabilne. Miarą tej stabilności jest logika. Nie prognozują one niczego tylko polegają na minimalizacji ryzyka. Najprostsze modele tego typu przedstawiłem tu: model Markowitza, CAPM. Dziś są modele bazujące na nich, ale o wiele bardziej skomplikowane, wykorzystujące rozkłady inne niż Gaussa, teorię chaosu, itp w każdym razie naukę, nie wróżbiarstwo. Generalnie wydaje mi się, że należy przejść od myślenia o maksymalizacji zysków - które po prostu jest intuicyjne - do myślenia o minimalizacji ryzyka, strat. Dlatego właśnie tak ważne jest określenie stopu jak mówisz jako podstawa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny ciekawy wpis na blogu Pejo - gratuluję, sam czytam przez RSS, stąd brak zazwyczaj komentarz.

    PS: Czy mógłbyś mi podać swój adres mailowy bo chciałbym się z Tobą skontaktować w pewniej sprawie?
    Mój to astakos AT wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Z Darwasem jest problem taki, że nie za bardzo znalazłem takie bardziej szczegółowe warunki transakcji. I mysle że on tak właśnie spekulował - trochę uznaniowo.
    Postaram sie przetestować jedna z wersji która wydaje się prawdopodobna. Wymaga to trochę czasu bo wynikami sa same liczby a pracy przy tym, mnóstwo a i o pomyłki bardzo łatwo przy programowaniu.
    W moich testach bardziej staram się sprawdzam jakąś zasadę ogólną i czasami wyniki są rzeczą drugorzędną według mnie. Wprowadzenie często niewielkiej modyfikacji odwraca wiele rzeczy - tylko chodzi o to że cały czas jesteśmy gnieceni niestabilnością i to może być przypadek. Dlatego nigdy gdy nie musze nie zmieniam standardowych ustawień wskaźników na przykład.

    OdpowiedzUsuń
  8. Astakos pisz: gieldowy.racjonalista@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Tez czytam przez rss więc komentarze rzadko popełniam.
    Odnośnie wykresów i co przedstawiają.
    Gdzieś przeczytałem, że inwestorzy patrząc na wykres robią skrót myślowy i identyfikują go z rynkiem.
    Tzn wierzą, że wykres to rynek.
    Tak naprawdę wykres jest tylko nieudolną próbą przedstawienia rynku.
    Zakres oraz wolumen nie mówią kto, z jakich powodów, czym się kierował podejmując transakcję.
    Myślę, że AT jest jedną z prób aby zamknąć rynek w jakieś ramy. Aby poprzez poczucie zrozumienia rynku dać poczucie kontroli nad nim.
    Świadomość , że rynku nie można kontrolować ani przewidzieć gdzie podąża dla większości mogłaby być odstraszająca.

    OdpowiedzUsuń
  10. O tym mówił Tharp. Czy AT to tylko próba kontroli nad rynkiem? Ciągle jest dużo magii na temat AT. Sam mam z nią problem, bo trudno ją ogarnąć w całości. Myślę, że to właśnie przez to jest taka aureola wokół niej. Bo przecież to wszystko da się twardo sprawdzić! Ale jest czasochłonne sprawdzić wszelkie jej metody i koncepcje. I nie wystarczy tak ręcznie tylko, bo należy uwzględnić koszty transakcyjne i istotność statystyczną, także warto inflację.
    W samym Metastocku są setki wskaźników, które nie wiadomo do czego służą, a tym bardziej czy mają sens.

    Tak naprawdę mam nadzieję, że one wszystkie są kija warte, oprócz tych najprostszych, np. średnia krocząca, która wiadomo co pokazuje. Chociaż pewnie wielu przeczytało Tharpa, ale już zapomniało o tej treści, bo taka nasza natura. Myślą więc magicznie o tej średniej jako pokazującej trend, zamiast jedynie o reprezentacji tego trendu.

    A w tych wykresach powyżej nie ma żadnego trendu, choć średnia krocząca pokazałaby że oczywiście jest. Nie jest to wcale takie proste do zrozumienia, ale trzeba - więc jeszcze raz: to co widzimy, choćby nie wiem jak długo pędziło w górę, może być zwykłym przypadkiem. Sądzę, że dla większości graczy i inwestorów jest to nie do przyjęcia rozumowanie, choć jest ścisłe.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy w ogole warto zawracac sobie glowe trendami, wskaznikami, etc? Kazdy widzi na wykresie co chce, to jak test rorchacha. Istotna jest kontrola ryzyka i zarzadzenie wielkoscia kapitalu oraz konsekwencja. Problem z graczami ktorzy wypadaja z rynku tkwi w wielkosci kapitalu jaki przeznaczaja na gre. Znam pana ktory gra na fw20 majac jedynie 25000 zl i otwiera po 4/5 pozycji. Ludzie takie maja pojecie o ryzyku, dlatego 99% z nich konczy kariere po 3 miesiacach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Z ciekawością przeczytałem dziś jeszcze raz swój pierwszy post:

    http://gieldowyracjonalista.blogspot.com/2009/05/czy-gieda-jest-przewidywalna.html

    Można twierdzić, że wcale nie chodzi o przewidywanie czegoś tam, ale o np. minimalizowanie ryzyka, strat, zarządzanie wielkością pozycji, kapitału etc. Graham mówił, że giełdy nie da się przewidzieć. To po co został inwestorem? Dla mnie to jest ucieczka w świat fantazji. Przecież, jeśli jestem inwestorem, to chcę zarabiać na akcjach, które przewiduję/prognozuję, że będą rosły, bo inaczej nie zarobię na nich. Wyznaczam jakiś termin, w którym mają rosnąć, a więc ludzie mają je kupować. Muszę więc znaleźć jakiś argument, że będą rosły. To jest logiczne i racjonalne postępowanie.

    Ponieważ jest możliwa falsyfikacja AT, to jest możliwe stwierdzić czy w przeszłości działała. Jeśli żmudne obliczenia dają wynik, że wskaźnik daje szansę 60% przewidzenia ruchu, to trzeba go używać ciągle, tak żeby częstość mogła "zadziałać". Problem tylko, że ja nie wierzę w AT, bo nie rozumiem, jak to może coś przewidzieć. Ale nawet jeśli nie rozumiem, nie znaczy, że nie istnieje przyczyna.

    Misją tego bloga jest np. to, żeby widzieć sprawy inwestowania w najjaśniejszym świetle. Oznacza to, że wyrzucamy wszelkie subiektywne obrazowania, a posługujemy się twardą statystyką lub twardą teorią, którą można sfalsyfikować. Wyrzucamy do kosza stwierdzenie, że inwestowanie to sztuka. To ma być ścisła nauka, co oznacza, że dobrze inwestować powinien każdy, kto ma o tym wiedzę i doświadczenie.

    Nasze nastawienie powinno być takie jak naukowca, który rzetelnie bada dane zjawisko, wyciąga wnioski, generalizuje na większą populację obserwacji (przestrzennych, czasowych), weryfikuje czy ta generalizacja się spełnia. Nigdy nie udowodni czy zawsze się sprawdza, ale ponieważ nie spotkał, że nie sprawdza się, przyjmuje jej poprawność. Problem z inwestorami jest taki, że wchodzą u nich emocje, które powodują, że chcą widziec rzeczy, których nie ma lub przyjmują inne fałszywe idee.

    OdpowiedzUsuń